do pracy
Piątek, 23 kwietnia 2010
· Komentarze(0)
Rano spokojnie do pracy, a po pracy armagedon. Na przełaj, na czerwonych, na wariata do bankomatu i zębologa (nie wiem jak tego dokonałem, bo wyszło 6min, a samochodem 12min).
Cały obolały po torturach na 4 zębach do domu, a tam telefon, że tęsknią za mną w robocie i znów na siodło. Po drodze dwa otarcia o kosę pewnej sprawiedliwej pani (cienkie opony mają słabą przyczepność na grysie, a zderzak czarnego Vito jest chyba moim przeznaczeniem). W drodze powrotnej przerwa na herbatkę i nareszcie dom. UFF
V max za tirem. Zabrakło mi kadencji i uciekł kawałek za światłami - a w terenie zabudowanym jest ograniczenie do 50 km/h :).
Cały obolały po torturach na 4 zębach do domu, a tam telefon, że tęsknią za mną w robocie i znów na siodło. Po drodze dwa otarcia o kosę pewnej sprawiedliwej pani (cienkie opony mają słabą przyczepność na grysie, a zderzak czarnego Vito jest chyba moim przeznaczeniem). W drodze powrotnej przerwa na herbatkę i nareszcie dom. UFF
V max za tirem. Zabrakło mi kadencji i uciekł kawałek za światłami - a w terenie zabudowanym jest ograniczenie do 50 km/h :).