Pech
Poniedziałek, 28 czerwca 2010
· Komentarze(0)
Ruszyliśmy z Marcinem w kierunku zachodnim do lasu. Pierwsza oznaka że nie powinniśmy dziś ruszać 4 liter na rower to przystanek Wieprzyce. Marcin wpadł na pomysł dopompowania kołą z tył, z uwagi na to że jestem uczynny to mu pomogłem i to na tyle skutecznie że wyrwałem z dętki wkład wentyla Presta. Nie wiele zmartwiony wyciągam zapasową dętkę, wymieniam i pompuje, pompuje, pompuje i nic. Okazało się że zapas jest dziurawy a ja nie mam kleju do łątek. Następuje szybka wycieczka do pobliskiego sklepu rowerowego po klej. Klejenie zakładanie i pompowanie, i znów nic. Przysłowie mówi że nieszczęścia chodzą parami to dlaczego białą by być tyko jedna dziura w dętce. Po nieplanowanych treningach serwisowych ruszyliśmy dalej. Po ujechaniu 8km od domu Podczas pokonywania kładki przez rzekę M&M robi fikołka w powietrzu i ląduje plecami w nurcie rzeczki. Jemu się nic nie stało prócz ekspresowego chłodzenia wodą razem z moim telefonem w plecaku, ale za to rower nadała się już tylko do spacerów. No i właśnie spacerem zakończył się nasz wypad do lasu.