z Długiego
Czwartek, 5 sierpnia 2010
· Komentarze(0)
Wstałem, wsiadłem i ruszyłem. Tym razem już pamiętałem drogę z wczoraj więc nie błądziłem i wybrałem cywilizowany trakt (przynajmniej tak mi się zdawało). Trasa między Gardzko a Zwierzyn to istna teksańska masakra piłą łańcuchową. Cały czas po bruku ale z wypukłych kamieni polnych. Jeszcze wieczorem po kąpieli ręce mi się tak trzęsły że zamiast całe to wypiłem połowę piwa - reszta wylądowała na podłodze.
Ale za to średnia mnie cieszyła.
Ale za to średnia mnie cieszyła.