spacerowo na Kłodawę
Czwartek, 21 kwietnia 2011
· Komentarze(0)
Żadna infekcja mnie nie zatrzyma w taką pogodę w domu więc ruszyliśmy we czwórkę na krótką wycieczkę (ja, Kamila, Gosia i pies transwestyta). Pogoda wymarzona, słońce, bez wiatru, świeżo po zjedzeniu pizzy, więc ruszyliśmy ostro. Przy szybkim zjeździe psu (o ile Yorka z kitką można tak nazwać) się znudziło siedzenie w koszyku więc próbował wyskoczyć a że był przymocowany smyczą właścicielka z rowerem zrobiła popisowe salto w przód z półobrotem. Na szczęcie skończyło się tylko na sińcach i zadrapaniach. Nad jeziorem krótka sjesta i powrót spacerem w płucach coś bulgocze i nie łapią tlenu.
P.S.
Chyba wisi nade mną jakieś fatum z tymi wypadkami towarzyszy :(
P.S.
Chyba wisi nade mną jakieś fatum z tymi wypadkami towarzyszy :(