Dziś samemu przez Piaski do Kłodawy w koło jeziora potem Chwalęcice, skręt na poligon i jakimś dziwnym szlakiem rowerowym wyjechałem między dwoma marketami na Staszica i do bazy. Brak sprzętu to brak motywacji, brak motywacji to brak fotek.
Marek mnie wyciągną, choć nie było mu łatwo. Trasa przez Chruścik trochę czerwonym, trochę niebieskim szlakiem przez las do Bogdańca, tam z powrotem w las koło nadleśnictwa (chyba pieszy czerwony) do Łupowa, potem to już tylko ścieżka rowerowa i ulica do domu. Pogoda ładna to jakoś sie samo kręciło.
Dziś jest wielki dzień. Pobiłem swój tegoroczny rekord jednodniowej wycieczki. Zrobiłem wyprawę do samoobsługowej myjni zmyć błoto z listopada 2007. Teraz Gary F. świeci się jak wylizane jajca jamnika w pełni księżyca no i na wadze mu ubyło kilka gramów. W drodze powrotnej błąkając się po centrum znalazłem idealną miejscówkę na trening XC. Same podjazdy i zjazdy + kilka ostrych zakrętasów (piętrowy parking centrum handlowego).
Zrobiłem to, zrobiłem to - posadziłem dziś swoje 4 litery na rowerze. Chyba mnie tak zmotywowało nadchodzące święto walentykowe skoro poszedłem do piwnicy po mają sezonową miłość i wyprowadziłem ją na spacer.