jazda z celem
Środa, 15 września 2010
· Komentarze(0)
Większość moich wycieczek jest bezcelowa, od tak pokręcić korbami, poczuć powiew wiatru, pooddychać.
Dziś było inaczej- był cel, a nawet kilka: odebrać przekaz na poczcie (miłą niespodzianka bo myślałem że jak zawsze 300zł za zdjęcie) oraz złożyć reklamację w PKS na autobus, który zamiast mnie przywieść z Poznania do Gorzowa a rozkraczył się w Sadach. Niestety z PKS nie jest tak łatwo - po 16 jest tylko Dyżurny ruchu który gówno może, a reklamacje można zgłaszać w biurze od 7 do 14:45 :(
No i cel o najwyższym priorytecie ujarzmić dzisiejszą energię (pisząc lekko nosiło mnie cholernie), rozluźnić napięte nerwy, zmęczyć się przed jedzeniem i przestać myśleć choć na chwilę.
Trasa sama wyszła i to całkiem ciekawa.
Miasto, Czechów, o-Górki (świetny podjazd, wpierw szuter i potem stromo asfaltem), Janczewo (otworzyli Lewiatana i Naszą Chatę), polami do Różanek, a na deser lans city.
Za dobrą jazdę i poprawiony humor wypucowałem Garego gąbeczką i ciepłą wodą z kokosalem oraz nasmarowałem łańcuch – jemu też się należy :)
Dziś było inaczej- był cel, a nawet kilka: odebrać przekaz na poczcie (miłą niespodzianka bo myślałem że jak zawsze 300zł za zdjęcie) oraz złożyć reklamację w PKS na autobus, który zamiast mnie przywieść z Poznania do Gorzowa a rozkraczył się w Sadach. Niestety z PKS nie jest tak łatwo - po 16 jest tylko Dyżurny ruchu który gówno może, a reklamacje można zgłaszać w biurze od 7 do 14:45 :(
No i cel o najwyższym priorytecie ujarzmić dzisiejszą energię (pisząc lekko nosiło mnie cholernie), rozluźnić napięte nerwy, zmęczyć się przed jedzeniem i przestać myśleć choć na chwilę.
Trasa sama wyszła i to całkiem ciekawa.
Miasto, Czechów, o-Górki (świetny podjazd, wpierw szuter i potem stromo asfaltem), Janczewo (otworzyli Lewiatana i Naszą Chatę), polami do Różanek, a na deser lans city.
Za dobrą jazdę i poprawiony humor wypucowałem Garego gąbeczką i ciepłą wodą z kokosalem oraz nasmarowałem łańcuch – jemu też się należy :)