w kierunku Bogdańca

Poniedziałek, 17 maja 2010 · Komentarze(0)
Z Marcinem sprawdzaliśmy szlaki rowerowe na zachód od domu. Pojechaliśmy zielonym do Rcławia, potem Stanowice, Nowe Dzieduszyce. Tu nam sięznudziły asfalty i szuter więc ruszyliśmy w las na azymut. Wyjachaliśmy na trasie Kostrzyńskiej koło Białcza. Znów asfaltem do Nowin, tam skręt w las i zygzakami do Bogdańca. Tam łyk błynów pod sklepikiem i prosto do domu.

z Cyklistami

Niedziela, 16 maja 2010 · Komentarze(0)
Nie mogłem się zdecydować do ostatniej chwili czy jechać z Cyklistami. 10 min przed planowaną zbiórka pomyślałem TAK i pognałem na spotkanie. Pogoda okrutna dla rowerzystów, wiało strasznie mocno i oczywiście jazda była z wiatrem (w ryj). W ten dzień nogi mnie zakręciły razem z grupą do Świerkocina przez Ulim, Koszęcin, i wałem do mostu. Tam się pożegnałem i wróciłem sam trasą Kostrzyńską.

do pracy

Czwartek, 29 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Tyr, tyr do tyrki, a w drodze powrotnej do urzędu rozliczyć się z Bratem PITem. Plus jakieś szwędanie obiadowo sklepowe.

po mieście, Kłodawa

Środa, 28 kwietnia 2010 · Komentarze(1)
Wskoczyłem na bolida pozałatwiać sprawy na mieście. Już się cieszyłem, że średnia znacznie powyżej 20 km/h wyjdzie no i zabrałem kobiełkę nad jeziorko Kłodawa. Bez ostrzeżenia średnią piorun strzelił. Dla rozładowania rosnącego napięcia, w czasie jazdy, nuciłem sobie pod nosem „ kobiety są, aha, aha, powolne, aha, aha, chłopaki też". Z uwagi na to, że było to otwarcie sezonu pochwaliłem po powrocie i prysnąłem do domu.

po mieście

Wtorek, 27 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Dziś tylko na zebranie Cyklistów i do domu.

Bogdaniec

Poniedziałek, 26 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Skoro M&M przyleciał z wyspy i chciał odkurzyć Scoota to wyrwaliśmy się do lasu, ale od początku.
Miała być szybka akcja po pracy na rower, ale od startu schody – u mnie standard.
Wpierw wyszedłem później niż planowałem z obozu pracy, potem dojechałem do domu po czasie, na deser przy zmianie opon z 1,75” na 2,25” padły obie pompki. Suma sumarum zamiast przed czwartą ruszyliśmy przed piątą. A za oknem z pięknego wczesnego lata zrobiła się burzowa wiosna. Nie(z)rażeni piorunami, deszczem i wiatrem ruszyliśmy na azymut w kierunku najbliższego lasu.
W lesie jakby inny świat, prawie nie pada, zero wiatru, jedynie sarny biegają z prawa na lewo i powrotem. Teren nadspodziewanie ciężki, pełno lepkiego piasku skutecznie spowalniającego jazdę. Nie obyło się bez leżenia na boku przy jeździe z prędkościami w porywach 5km/h. SPD mają to do siebie, że zawsze wypina się prawy but przy upadku na lewą stronę. Trochę błądząc (tradycyjnie nie brałem mapy, bo po co) znaleźliśmy piękne jagodzisko i strumień tak pokręcony, że w jednym miejscu zawracał na moment, żeby znów płynąc w dół. A największym znaleziskiem był karmnik dla zwierzyny leśnej z magazynem siana na pięterku – idealne miejsce na aktywną przerwę podczas wycieczki we dwoje (różnej płci !). Po dojechaniu do Bogdańca wizyta w Markecie po płyny i powrót lasem.
Po powrocie uległem Garemu i wykąpałem go w ciepłej wodzie w wannie. Należało mu się, bo dowiózł mnie bez usterki do domu, mimo kilograma błota i piasku w napędzie.
Wyjazd zaliczam do udanych.

do pracy

Piątek, 23 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Rano spokojnie do pracy, a po pracy armagedon. Na przełaj, na czerwonych, na wariata do bankomatu i zębologa (nie wiem jak tego dokonałem, bo wyszło 6min, a samochodem 12min).
Cały obolały po torturach na 4 zębach do domu, a tam telefon, że tęsknią za mną w robocie i znów na siodło. Po drodze dwa otarcia o kosę pewnej sprawiedliwej pani (cienkie opony mają słabą przyczepność na grysie, a zderzak czarnego Vito jest chyba moim przeznaczeniem). W drodze powrotnej przerwa na herbatkę i nareszcie dom. UFF

V max za tirem. Zabrakło mi kadencji i uciekł kawałek za światłami - a w terenie zabudowanym jest ograniczenie do 50 km/h :).

do pracy

Środa, 21 kwietnia 2010 · Komentarze(3)
Szybka akcja do tyry, potem przegląd uzębienia, zakupy i dom.

po mieście

Wtorek, 20 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Szybka wizyta w OBI i NETTO

po mieście

Czwartek, 15 kwietnia 2010 · Komentarze(1)
Na PKS i do AUTO komisu.
Po drodze odkryłem przepis na zajechanie :
1 - dajemy na przedostatnie przełożenie
2 - rozpędzamy się do 40 km/h
3 - utrzymujemy stałą prędkość
4 - czekamy aż puls skoczy do 160
5 - zatrzymujemy się i siadamy do czasu aż się zrobi jaśniej w oczach
Czas przygotowania zależy od kucharza - czym gorszy tym szybciej - mi to zajęło 5 min :)